Grusza pospolita (Pyrus communis)
Na stronie internetowej ogrodu botanicznego w Powsinie znajdziecie następujące informacje: Owoce twarde i cierpkie wymagają wielorakich form obróbki, by stały się jadalne. Najczęściej układa się je w sianie lub słomie i czeka kilka tygodni aż się ulegną czyli zmiękną i nabiorą przyjemnego smaku. Można także je suszyć, mrozić, piec, gotować, kisić albo marynować w occie – w tych postaciach ceniono je wysoko jako nadzienie pieczystego i pierogów, dodatek do ciast. Ulęgałkami tuczono trzodę chlewną, kozy i drób. Robiono z nich kompoty, wina i wódki. Prażone nasiona („pestki”) zastępowały kawę i herbatę, zwłaszcza podczas kryzysów i wojen. Wysoko ceni się twarde i zwięzłe drewno grusz polnych. Łatwe do polerowania, nadaje się na matryce drzeworytów, do wyrobu instrumentów muzycznych, intarsji, boazerii, luksusowych mebli i kolb broni myśliwskiej. Kora z młodych drzew była stosowana przy garbowaniu skór, robiono z niej także brązowy barwnik do tkanin i papieru. Jakby tego było mało, grusza żyje od 150 do 300 lat osiągając wysokość do 20 m!
Ta grusza z całą pewnością pamięta swojego gospodarza. Posadził ją obok chaty 80 może 100 lat temu a może jeszcze dawniej. Drzewo stoi w wyjątkowo pięknym widokowo miejscu.
To unikalne drzewo jest jednym z wielu żyjących (sic!) świadków historii. Opuszczona w dramatycznych okolicznościach przez „najbliższych” podczas akcji „Wisła”, żyje samotna od czerwca 1946 roku. Dom, który jest wciąż jej domem spalili żołnierze WP w czasie akcji deportacyjnej.
Po wejściu w cień tego majestatycznego drzewa stajesz poza czasem, w baśniowej scenerii zmurszałych, pokrytych mchem konarów. Stoisz wewnątrz domu, którego zarysy są wyraźnie widoczne. To mroczne miejsce zadumy i smutku. Jednocześnie nad głową widzisz pokrytą tysiącami kwiatów ogromną koronę gruszy pospolitej gotowej jak co roku do wydania owoców.